Uwaga na ciastka!
Księstwo Sarmacji na swoich stronach korzysta z „ciastek” (ang. cookies). Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub odczyt wg ustawień przeglądarki. Jeśli chcesz wiedzieć więcej, zerknij tutaj.
Mianowicie, czy uważacie Państwo,że Diuk Kościński powinien przeprosić?
:) :)
Z góry dziękuję za odpowiedzi :)
Natomiast co do samego artykułu - duży plus za obiektywne i zgodne z ówczesnymi wydarzeniami przedstawienie tematu. Choć przez chwilę liczyłem na pojawienie się jakiś 'kuluarowych' szczegółów :P
Sama wartość historyczna jest ogromna. W pamięci zaciera (bądź już się zatarła) cała gama bardzo ciekawych wydarzeń historycznych, intryg, dyplomatycznych rozgrywek... a tego po prostu szkoda. Dlatego warto o tym pisać :)
dlaczego w programie Kandydata brakuje postulatu o brzmieniu: "Diuk Kościński musi przeprosić!" ?
Z góry dziękuję za odpowiedź :)
Bluźnisz, Synu.
Historia kołem się toczy - niestety. Odkąd pamiętam (z kilkoma wyjątkami, choć niezbyt długotrwałymi) Teutonia funkcjonowała w oparciu o model koni pociągowych. Dwie - trzy osoby, ze starego grona wiarusów, jadących na oparach motywacji - zaangażowane doraźnie w określone projekty.
Reszta? Audytorium, działające na zasadzie zapychacza wakatów - (dla czystej kosmetyki, bo przecież ładnie to wygląda, jak jest masa funkcji a wszystkie obsadzone) klepiące raz na jakiś czas po kilka niezbyt obszernych postów, dla zachowania iluzji aktywności.
Opary motywacji kiedyś się kończą, real i rutyna też robią swoje. Stara gwardia nie ma w zasadzie niczego do osiągnięcia (jak sama nazwa wskazuje, są to ludzie, którzy mają za sobą bujną historię i ciekawe kariery) - jedynym czynnikiem utrzymującym ich przy Teutonii jest respirator sentymentu i poczucie odpowiedzialności za dobro wspólne.
Taki stan rzeczy skutkuje naturalnie krytyką ze strony audytorium, które dużo by chciało, ale do roboty jakoś wziąć się nie może. Od lat są bowiem nauczeni braku samodzielności i pracy u podstaw. Wiecznie przyzwyczajeni, do prowadzenia za rękę, królewsko-ojcowskich wskazań palcem co i jak trzeba zrobić (a najlepiej to gdy władyka wykona szkielet roboty osobiście, im zostawiając jedynie uzupełnienia drobnych detali).
Kiedy Tron i Szef Rządu działają jak harpagany wszystko zdaje się funkcjonować dobrze. To tylko pozory. Wystarczy spadek kondycji jednej z tych osób - całą resztę Teutończyków dotyka niezrozumiały paraliż.
Musicie zrozumieć - nawet najlepsze chęci władcy i głowa pełna pomysłów niczego nie zmienią - gdy nie ma samodzielnych współpracowników, ludzi, na których można polegać, którzy zapewnią kontynuację dzieła - niezależnie od okoliczności, chwilowych zniknięć kierownika budowy czy spadku formy. W przeciwnym wypadku cierpliwość kiedyś się kończy. Zostaje zmęczenie i rozgoryczenie.
Krzesło na powrót staje się puste a w Królestwie rozpoczynają się kolejne seanse wywoływania duchów...
http://www.youtube.com/watch?v=swnQKwbVIS8&feature=kp
Ciekawe kiedy zacznie się bojkot i komentarze bez tantiemów :)