Uwaga na ciastka!
Księstwo Sarmacji na swoich stronach korzysta z „ciastek” (ang. cookies). Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub odczyt wg ustawień przeglądarki. Jeśli chcesz wiedzieć więcej, zerknij tutaj.
Natomiast prosiłbym żeby eks-Teutonczycy nie szczuli nas - Teutonii i Sarmacji - na siebie. My się dogadamy - w co wierzę - a Sclavinia niech sie zajmie sama sobą zamiast wypychać innych z KS :)
Wy macie jakieś umocowanie, by wypowiadać się za ogół? Pytam z ciekawości. O tym, że Teutonia chce od zawsze być "w, ale jednak poza" Sarmacją wiemy nie od dziś. Nie bez powodu serwisy teutońskie są na odrębnym (fizycznie) serwerze, prawda. Ja natomiast nie odbieram Teutonii prawa do renegocjacji jej statusu w Sarmacji. Pragnę tylko zaznaczyć, że takie negocjacje mają to do siebie, że muszą się zakończyć kompromisem.
Póki co sprawa jest stawiana tak: chcemy być niezależnym podmiotem, na wzór baridajski, ale z tą różnicą, że całkowicie poza jakąkolwiek jurysdykcją Sarmacji (i/lub Księcia). Oczywiście, rozstawać się NIE CHCEMY, ale też secesja jest MOŻLIWA. No i w sumie to nam lotto czy jesteśmy w Sarmacji czy nie. Nie jest nam to potrzebne.
Tak sobie radośnie stawiacie sprawę na ostrzu noża, licząc że uda się osiągnąć swoje bez ustępstw. I tak serio muszę skwitować, że zawiewa mi scenariuszem wandejskim. A szkoda.
A to zmienia postać rzeczy. Ale to może w prost piszcie, że chcecie konfederacji, bo z federalizacją ma to raczej mało wspólnego.
Żar naszych serc.
W sumie to można też spytać, jakie zabawki oferuje nam dzisiaj Sarmacja? Tyle, że jak już wspomniałem wyżej - nie idźmy tą drogą. Współżyjemy ze sobą w tej naszej sarmackiej współrzyci już tyle lat, szanujmy się nawzajem i wsłuchujmy w swoje potrzeby. Chyba jest to możliwe? W przeciwnym wypadku rzeczywiście będziemy nieuchronnie parli w kierunku scenariusza wandejskiego.
No nie. Chcemy by związek między Teutonią a Sarmacją był dobrowolnym związkiem dwóch równorzędnych partnerów i miał swoje źródło w umowie (traktacie międzynarodowym) między tymi dwoma podmiotami. Umowa zaś polega na tym, że ma jakieś warunki, które obie strony respektują (albo i nie, ale zakładam, że jeśli ktoś się na coś umawia, to potem to respektuje). W takim wypadku jasnym jest, że jakaś jurysdykacja, albo może raczej jasno określone ramy funkcjonowania Teutonii w tym związku, będą konieczne (tak samo zresztą jak i w drugą stronę).
Problemem naprawdę nie jest dążenie Teutonii do 'wolnej amerykanki' w relacjach z Sarmacją. Zdajemy sobie sprawę, że współistnienie w ramach jednego organizmu wymaga ustalenia zasad i wypracowania kompromisów. Teutonia nie ma z tym problemu, tak samo, jak nie ma problemu by część swoich suwerennych uprawnień delegować na inny organ (np. sarmacką Radę Ministrów). Chcemy tylko, by stało się to za sprawą naszej świadomej i niewymuszonej przez nikogo decyzji, a nie dlatego, że Grodzisk tak chce.
No ale co w tym niezwykłego? Jak jesteś kobietą (że już tak nawiążę do komiksowej estetyki ;)), która żyje w długoletnim związku z konkubentem, który chleje, leje po mordzie i jeszcze wydaje kasę na ladaco, zaś pewnego dnia postanawiasz, że dłużej nie będziesz już takiej sytuacji tolerowała, to komunikujesz: "Hej skarbeńku, tak jak do tej pory to już dalej bawić się nie będziemy; szanuję cię i chcę być z tobą, ale żeby tak się stało musisz zmienić to, to, to i jeszcze to, bo jak nie to sorry, ale jest wtedy taka możliwość, że pewnego dnia się obudzisz a mnie już nie będzie - wybieraj". To chyba uczciwe postawienie sprawy, nie?