Uwaga na ciastka!
Księstwo Sarmacji na swoich stronach korzysta z „ciastek” (ang. cookies). Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub odczyt wg ustawień przeglądarki. Jeśli chcesz wiedzieć więcej, zerknij tutaj.
Rzeczy, które zrobiliśmy, nie zostaną zapomniane. Mogą zostać wybaczone. Lecz gdy wybacza się i spotyka się z tym samym… Boli po trzykroć.
Przeprosiny nie zmieniają magicznie sytuacji. Nie powodują, że wszystko jest ok, ufamy sobie itp. Przeprosiny są warte wtedy, gdy coś zmieniają.
Nie minęło wcale wiele czasu, od kiedy to wszystko się działo. Nie minęło wiele czasu od momentu kiedy byłem wszystkim na tyle tak zmęczony, że wyłącznie zobowiązanie jakie mam wobec Teutonii mnie tu trzymało. A był taki czas.
Nie mówię tego w celu oskarżenia. W celu wygonienia. W celu zniechęcenia. Po prostu nie mam zamiaru kłamać, ze wszystko jest ok. Nie jestem hipokrytą, który będzie się uśmiechać w jednym miejscu, a w drugim działać przeciwko.
Nie zagłosuję na Ciebie w wyborach. Nie zaufam. Nie uwierzę. Lecz… Nie mam zamiaru działać bez powodu przeciwko Tobie. Nie zamierzam być przeciwnikiem na siłę.
Czyli… Z mojej strony nic się nie zmienia.
Nie oznacza to jednak, że przeprosiny nie są one nic warte.
Parę dni temu napisałem wobec Ciebie kilka słów. Słów, które oddają moje aktualne uczucia do Ciebie. Słowa… Które nadspodziewanie wiele osób… Polubiło. Słowa, z których nie jestem ani trochę dumny. Ale słowa, które są w mojej ocenie prawdziwe.
Wiem jednak, że nawet jeśli czuję, że mam do nich pełne prawo… Nie tak to powinno wyglądać w relacji społecznej. Sam nie wiem jak powinno.
Jednak… Szczerze przepraszam, za słowa które napisałem. Za to, że użyłem określenia „s******l” wobec Ciebie.
Nie przeprosiłem za kłamstwa i manipulacje wobec Ciebie dlatego, że nagle poczułem miętę. Zrobiłem to dlatego, że uznałem, iż faktycznie także ja posunąłem się za daleko w niektórych działaniach i w konsekwencji Ty poszedłeś ze swoimi słowami. Że w skutek moich słów poczułeś się źle. Obaj się przez te 1.5 roku nakręcaliśmy. Ja mam żal za Valhallę, wtedy się zaczęło, Ty masz żal za inne rzeczy. I pewnie żale te jakiś czas jeszcze nie wygasną, a na pewno nigdy nie będziemy blisko współpracować, ale wierzę, że w tak małym społeczeństwie możemy współistnieć i działać, a okazjonalnie okazywać sobie wsparcie w określonych inicjatywach, lub nie.
Czuję dziś tak samo jak Ty. Wiele słów i deklaracji padało, wiele razy czułem, że są łamane. Boli po trzykroć. Jednak słowa o skurwielu zabolały jak nigdy nic przez tych 15 lat jakie spędziłem w mikronacjach. Jeszcze tylko jedna osoba posunęła się o wiele za daleko, nawet dalej niż Ty czy Fryderyk. Karbiak, który kierował groźby wobec mojej żony.
Ale tylko Ty zdobyłeś się na słowo przepraszam i wierzę, że wypowiedziałeś je szczerze. To mi wystarcza Andrzeju. Bo za emocje i odczucia nie trzeba przepraszać, one nie ranią. Ranią słowa. Wobec Twoich przeprosin zdecydowałem się na wycofanie pozwu złożonego wobec Ciebie. Biorę Twe słowa za dobrą monetę i ufam, że każdy z nas wyciągnie z całej tej sytuacji właściwą sobie lekcję.
Niestety, wobec mnie, nie posunął się nikt daleko, jak Ty. Tak daleko, że przestałem to zwyczajnie ignorować.
Nie ma po co przepraszać. Nie można tego puścić jak kartkę papieru?
Nie ma po co przepraszać. Nie można tego puścić jak kartkę papieru?
Nie ma po co przepraszać. Nie można tego puścić jak kartkę papieru?