Szanowni Sarmaci
Mam zaszczyt zaprezentować nową serię wydawnicza. Serie, w której ten artykuł jest artykułem pierwszym, chociaż tak naprawdę to jest już któryś z kolei pod tytuł się załapujacy (doliczamy również artykuły w innych agencjach) Nie zamierzam pisać na siłę - temat sam przyjdzie. Mam nadzieję, że nie będzie takich często, ale też mysle, że co jakiś czas się pojawi. Moze wyglądać, że wstęp jest troche niespójny z resztą - ale był pisany na samym końcu, kiedy już wymyśliłem tytuł. Szkoda że nie można zostawić pola pustego, bo wtedy pojawia się "Kocham Naczelną Izbę Administracji" co jest prawdą prawie w całości. Ale nie przedłużając przejdźmy do artykułu.
Od dawna wiadomo, że mikronacje mają problem z aktywnością. Jest ona związana z brakiem chęci u tych, którzy juz trochę się tutaj bawią (wykluczając tych, którzy są wiecznie młodzi i 15 lat to dla nich mało) jak również z bardzo małym przyrostem naturalnym. Jednak, czy to faktycznie jest wina tego, że nikt nie wie o mikronacjach, lub nawet o Księstwie Sarmacji? Właśnie nie. Problem polega na tym, że nie umiemy ich zachęcić. Brakuje nam tego czegoś, co ludzi zainteresowałoby. Przyrost naturalny jest bardzo wysoki. To śmiertelność młodych jest zbyt wysoka i mało kto daje radę przeżyć w tej rzeczywistości. Pozwolę sobie przytoczyć imiona i nazwiska 10 ostatnich osób które w Sarmacji się zarejestrowały.
Maciej Smith
Ukash Novicky
Szymon Pomorski
Daniel Szekers
Marceli de Bordeaux-Ossolinski
Carter Kane
Camilian von Tankskij
Paweł Kowalik
Silentius Bóg świata umarlych
Borys Targersdorf
Patrząc na tą listę możemy po prostu stwierdzić, że tych osób w większości nie znamy. I faktycznie tak jest, bo większość z tych osób po założeniu sobie konta w systemie DSG oraz na forum nawet nie przywitała się. Część z nich to klony, prawdopodobnie takie, które nie zostaną już wykorzystane. Przesiew przeszło 30% powyższej listy. Zadomowiło się tutaj tylko 20% (czyli 2 osoby, chyba nie muszę ich przedstawiać). To tylko dzięki temu, że wytrwali - są teraz tutaj, być może czytają również ten artykuł.
Co jednak z pozostałymi? Załóżmy, że połowa tej listy normalnie zostałaby. Czyja to wina? Sarmatów, bo nie zareagowali, gdy nowy mieszkaniec przybył? Mieszkańca, bo zbyt szybko zwątpił w to, że się do tego nadaje? Moze to strach przed tą rzeczywistością? Może to brak wsparcia od systemu?
Już od kilku bitych miesięcy jest drążony temat lądowiska dla nowych. Jak narazie żadne kroki które byłyby widoczne dla zwykłego przeciętnego obywatela nie zostały podjęte. Dlaczego? Brak pomysłu na nie? Brak czasu lub ochoty? Brak odpowiednich materiałów, które dla zwykłego mieszkańca byłyby wystarczającą podstawą? A może jeszcze inny powód? A może pracę trwają, a my nic o nich nie wiemy? Tak czy inaczej, czy kiedykolwiek doczekamy się takiego lądowiska? Na pewno tak! Jednak kiedy, to już inna sprawa.
Istnieją jeszcze poradniki. Na pewno bardzo chętnie czytane i przydatne, jednak szybciej pojmie je osoba, która już trochę przebywa w Sarmacji, niż ta, która dopiero co tutaj przybyła. Sam z niektórych nadal korzystam, ale to bardziej z braku nauczenia się tego, lub upewnienia się (np. gdy muszę użyć poprawnej tytulatury, lub potrzebuję jakiegoś znacznika w BBCode). Jednak do tego się to ogranicza. Poradniki to obecnie swoiste lądowisko, ale dla tych właśnie, którzy juz trochę się w Sarmacji odnaleźli.
Niektorzy jednak czytając artykul się oburza, stwierdza, ze ciągle byli gotowi aby pomóc nowemu i czekali na pytania od niego. Jednak - czy ktoś pomyślał, żeby samemu zapytać, czy nie potrzeba jest pomoc? Teraz, gdy mamy kryzys wieku średniego (nie ukrywajmy, 15 lat przy małej ilości osób to naprawdę wyczyn) coraz mniej pomysłów które poruszyłyby społeczność (chociaż nadal powstają patrz Akademia Sclavinska), a także coraz więcej artykułów, które nic nie wnoszą, wątków na forum, które za kilka dni upadają, osób zniechęconych ogólnym marazmem, to nam powinno zależeć na nowych. Tak, to może brzmi absurdalnie, ale to kilkoro z nas powinno raz na jakiś czas sprawdzić czy ktoś się nie zarejestrował, napisać do niego, potraktować jak prawie niepełnosprawnego, przywitać, zapytać o "zdrówko" zaoferować mu "wycieczkę z przewodnikiem po Księstwie". Samemu stawiać sobie pytania, na jakie odpowiedzi powinien znać obywatel Sarmacji i udzielać na nie odpowiedzi.
Nie zawsze trafimy na ziemię urodzajną, nie zawsze to, co przekażemy nowemu będzie wystarczające aby pozostał, ale zawsze to zwiększa, chociaż odrobinkę szanse na to, że taka osoba zostanie. Minimalnie, ale jednak. Kiedyś sam próbowałem, ale spełzło na prawie niczym (tak, jedna osoba "oficjalnie" podziękowała mi za to, że wprowadziłem ją w sarmackie realia, chociaż sam nie wiedziałem, że to robię). Kiedyś widziałem w IES-ie funkcje Mentor. Uważam, że jest to coś, co bardzo by się przydało. Pomimo, że teraz każdy może to robić, to jednak nieczęsto zdarza się, że ktoś się takiego zadania podejmie. Gdyby to była funkcja publiczna, prawdopodobnie znalazłby się ktoś, kto podjąłby się tego zadania. Zadania w zasadzie łatwego w wykonaniu, jednak wymagającego sporo wkładu własnego.
Jednak to nie koniec. Poza wieloma stratami wśród osób, które zarejestrowaly się i nie przeżyły pozostają jeszcze ci, którzy umarli w młodym wieku. Jak realioza pochłonęła redaktora naczelnego NAM, znanego z Krzywego Kowadła, Sławomira Wikidajło, nieaktywnego od 6.11.2017? Zniechęcenie czy brak czasu? Może jedno i drugie?
Realioza to straszna choroba, ale może nie zauważamy, że występuje w dwóch odmianach, realiozie czasowej - wynikającej z faktycznego braku czasu na mikronacje, a także z realiozą chęciową, której przyczyną jest brak zaangażowania w dalszą aktywność, a co za tym idzie całkowitym wycofaniem się z życia w KS. Sam również przechodziłem półkryzys, w którym chciałem rzucić wszystko odejść i juz nie wrócić (2000lt dla tego, kto powie kiedy to miało miejsce, liczba zwyciezcow ograniczona do jednego).
Z pierwszą odmianą realiozy nie mamy co walczyć - tutaj jesteśmy z góry naznaczeni na porażkę. Jednak na drugą odmianę istnieją leki. Trudno je zauważyć, jeszcze trudniej zaaplikować. Bo możemy słodzić w nieskończoność, kednak jest to niezwykle nieskuteczne. Co komu po tym, że powie się mu "dobra robota" kiedy z tego nie czerpie profitów? Może i mamy odznaczenia (nadawane kwartalnie), może i mamy wsie lenne (ok 5-7 razy do roku), ale czy to jest wystarczające?
W toku kampanii wyborczej znalazłem bardzo ciekawe wyjście z tej sytuacji (zaproponowane przez jednego z kandydatów, może się przyzna). Mam tu na myśli Punkty Zasług, a dokładniej sprowadzenie ich jako drugiej waluty, czy jak kto woli waluty "premium". Bez mikropłatności, broń panie Boże, ale wyeksponowanie jej i zwiększenie możliwości. Obecne profity może i są ciekawe, jednak nieszczególnie opłacalne. Wybór również nie jest szczególnie szeroki. Gdyby tak powiększyć możliwości PZ oraz wyeksponować ich obecność (sam dowiedziałem się o nich przypadkiem, ponieważ była o nch rozmowa, nie jestem pewien czy na Cwirku, czy na Discordzie).
Na polu bitwy straciliśmy jeszcze wielu innych. Historia Salvadore van der Saar-a. Był aktywny, był średnio lubiany (jak wszyscy chyba wiedzą, byłem jedną z osób, które traktowały go niemal jak wroga). Jednak, już raz wspominałem, wspomnę jeszcze raz. Takich właśnie ludzi nam brakuje. Tacy właśnie ludzie (czyt. Wspólni wrogowie) napędzają aktywność. Owszem, teraz,.patrząc z perspektywy czasu, Salvadore nie był zły. Odważne będzie tu porównanie go, do... (Albo nie bo nie wiem jak to było naprawde), ale jednak napiszmy to, najwyżej ktoś mnie poprawi - do RCA 2005. Czy Salvadore także nie przeszedłby takiej ewolucji jaką przeżył hrabia przez te kilka lat? Czy nie przeżylibyśmy jego "wyrafinowania" i umiejętności do denerwowania co po niektórych (czyli mnie).Czy teraz nie szkoda nam go, czy nie jest nam go brak? Miał potencjał, mógł więcej, mógł lepiej. Teraz już raczej nie wróci, nie mamy już zbyt wielkich szans, że wróci.
Wśród Sarmatów jest również grono starszych obserwatorow. Osób, które w swoim mniemaniu osiągnęły już wszystko i więcej już nie sa w stanie, a jednak nadal patrzą na naszą zabawę jak rodzić, który pilnuje swojego dziecka na placu zabaw. Ale, Sarmacja się zmienia, opcji przybywa. Czasami trzeba wyrwać się niemocy, pokazać, że poza będąc biernym obserwatorem docenia się coś. Niekoniecznie wszystko, bo będąc w sędziwym wieku, można mieć już porównania do bardziej wybitnych artystów. Ale jezeli cos sie przebija przez standardy, czy nawet bierny obserwator tego nie dostrzeże? Bo aktywny, tak z pewnością dostrzeże że coś się zmienia, że to się mu podoba, że jest w stanie przyłożyć do tego rękę. Ale bierny obserwator, w szczególności taki, z którego zdaniem wszyscy się liczą, powinien pochwalić, ewentualnie skarcić. Pierwsze na pewno zachęci do działania, a może nawet poruszy do działania osoby wcześniej niezainteresowane, drugie da do myślenia, a nuż - ta sama osoba poprawi co powinna i ponownie wyjdzie z pomysłem, tym razem o wiele lepszym?
Cóż, rozpisalem się - nawet nie zauważyłem kiedy. Tak naprawdę ciężko jest sie zorientować kiedy przestać, waląc z telefonu na tak śmiały temat, kiedy ma się pomysł. Bo z komputera to zupełnie co innego. Tam z reguły widzisz ile juz napisałeś, tutaj nie. To nawiązując jeszcze do tematu - doceniajmy wszelkie starania - jeżeli to właśnie one są. Nie chwalmy byle czego - chwalmy to co, z czego może coś wykiełkować. Wszelkie próby podniesienia sarmackiej aktywności, bądź wzbogacenia kultury, nauki, historii. Doceniajmy starania. Popatrzmy za siebie, przed siebie i odnajdźmy ideały - wśród nas takich jest pełno.
Co do samych przemyśleń - na przytoczonej liście, oprócz dwójki, która się zatrzymała (to dużo!) są także: jeden ze starych mieszkańców (jeszcze starszych niż ja), który wpadł coś powiedzieć/zapytać; Minister Spraw Zagranicznych Monarchii Austro-Węgierskiej; i np. osoba, która nie doczekała się odpowiedzi na swój wniosek złożony do RM. Robi się 50/50. Podoba mi się to co pan napisał, daje to do myślenia. Punkty Zasług są dziś dawane tylko za odznaczenia, może faktycznie warto tę opcję jakoś rozwinąć. Ciekawy głos! Gratuluję :)
/Chociaż i tak wiedziałem że się ktoś tego przyczepi.
Co do przyrostu naturalnego
-stary mieszkaniec który przyszedł się tylko zapytać tj. Ukash Novicky został potraktowany przeze mnie w rozważaniach jako klon.
-Austro-Wegierski minister spraw zagranicznych raczej już kiedyś był w mikronacjach oraz jest w KS tylko jako przedstawiciel innego kraju. Nie będzie on raczej ingerował w nasz kraj.
Co do osób, które nie doczekały się rozpatrzenia wniosku przez RM - o ile dobrze myślę wśród osób wyzej wymienionych też się znalazła - czyli Camilian von Tankskij - jego miałem na myśli mówiąc "przeżył przesiew". O niego można było zawalczyć.
Ale na oko swiezaka czekam ze zniecierpliwieniem.
Właśnie. Ilość, czy jakość?
Ciekawa aktywność, sprzyja przybywaniu młodych, młodzi napędzają nową aktywność.
Zatem idźcie i rozmnażajcie się na chwałę Sarmacji.
Każdy ubić chciał kukuła
Nie ma złotej już Wolności
Więc jest kryzys aktywności
Artykuł doceniam. Jak to bywa w przypadku tego typu artykułów-każdy to wie, każdy myśli to samo, każda konkluzja jest podobna, a mimo wszystko i tak nikt nie ma pomysłu jak temu zaradzić.