S
zanowni!
Jak każdego roku spotykamy się w dniu, kiedy jeden rok się niebawem skończy, a drugi zacznie. W takiej chwili zadajemy sobie pytania, co zostawiamy, a co przed nami. Jeśli miałabym odnieść się do mikronacji, to po ostatnich niepokojach w Baridasie chcę się z wami podzielić pewną refleksją.
Otóż, kiedy zaczynałam zabawę w wirtualne państwa, było ich wiele, były bardzo różne tak klimatycznie, jak i narracyjnie. Później powstało jeszcze kilka bardzo różniących się od pozostałych, mających swój niebanalny klimat, narrację i prawo.
Co z nich zostało?
Zupełnie nic...
Dlaczego?
Ponieważ nikomu nie zależało na tym, aby pojawiła się jakaś mikronacja mająca aspiracje, pomysły czy chcąca dodać kolorytu już istniejącym. Zaczęto najpierw wyśmiewać, później śledzić kloning, aby następnie zacząć bojkotować, bo ma inne prawo, bo nie przestrzega takiego jak u nas, bo próbuje zaszaleć z narracją, na co nam brak odwagi, a przede wszystkim jest inna, nie jest bezbarwna i monotonna, gdzie polityka gra pierwsze skrzypce.
Dość tego!
Trzeba zrobić porządek z tymi yoyonacjami (jak ich nazywano), zniszczyć, wyśmiać, zastosować ostracyzm pokazać wszystkim kloning, zetrzeć z powierzchni v-świata, albo będą jak my (co często kończyło się kopiowaniem praw ze starszych mikronacji, zero własnego pomyślunku), albo ich wykończymy.
Dlaczego???
Bo my tu byliśmy od zarania dziejów, bo my mamy najfajniejsze państwo i nie będziemy prowadzić dyplomacji z tymi yoyonacjami, nie pozwolimy, aby 3 lub 5 osób świetnie się bawiło, rozwijając swoje małe ojczyzny i wnosząc koloryt w szarą mikronacyjną rzeczywistość ( a czasem i walory edukacyjne), dość tego. Ma być przynajmniej setka ludzi i ruch jak na ul. Marszałkowskiej w godzinach szczytu i żadnych wspólnych relacji, mają mieć takie prawo jak my i być tak poważni i monotonni jak my...
S
zanowni!
Ile z tych dawnych mikronacji/yoyonacji po waszemu zostało (kilka dla przypomnienia: Austro-Węgry, Al Rajn, Rotria, Scarland, Samunda, Okoczia, Nordia i wiele innych...)?
Jaką mikroświat dziś daje alternatywę, jaką różnorodność? No ale zawsze można powiedzieś, iż zostali sami "rasowi" mikronauci (bez komentarza...).
Zostały słownie dwie mikronacje, które kuleją z aktywnością i ciągle na nią narzekają, biadolą i utyskują.
Sami sobie zrobiliście taki v-świat, więc nie ma co marudzić, zniechęciliście ludzi kreatywnych i sprowadziliście mikronacje do takiego punktu, że już nikomu nic się nie chce, bo i tak nic to nie zmieni. Zniszczyliście czyjś wysiłek, bombardując ich twórczość hejtem oraz wylewając na nich kubły pomyj, ośmieszaliście ich, a kim wy jesteście? Kto wam daje prawo do oceniania innych?
S
zanowni!
W ten ostatni dzień w roku polecam chwilę refleksji i życzę wszystkim mieszkańcom v-świata, aby skupili się bardziej nie nad tym, co zrobić z aktywnością, ale jak pomóc ludziom chcącym być aktywnymi.
A przede wszystkim wielu pomyślności w Nowym Roku.
Ale też nie jestem pewien czy upadek innych v-państw rzeczywiście jest winą tych większych. Raczej po prostu umierają bo po odejściu jednego Mistrza Gry nie ma komu tego ciągnąć.
Jakby był jakiś fajny pomysł to pod postacią klona chętnie bym wziął udział :)
Pytanie czy te 3-5 osób chciało się świetnie bawić, czy zaimponować tym wielkim państwom. Bo jeśli w wyniku wyśmiewania zrezygnowali, to całkiem możliwe, że ten drugi powód był bliższy prawdzie. Gorzej, jeśli ta "akcja" sprawiła, że te 3-5 osób w ogóle zrezygnowało z zabawy, gry w mikronacje. Ale jeśli zamknęło swoje v-państwo i przyszło do nas, to tylko win-win.
Nie obwiniałbym też za każdy upadek tego obśmiewania. Austro-Węgry wyczerpały swoją formułę, ale jak się okazało - nie do końca i powstały z popiołów. Al Rajn - no nie przesadzajmy, sami sobie są winni, a może i winien w zasadzie: ten, który tych klonów natworzył, żeby... właśnie zaimponować pozostałym v-nacjom, jak to liczny nie jest jego kraj. Rotria, no cóż, mnie nigdy nie kręciło katolickie państwo, do mikronacji przychodziłem raczej po to, żeby oderwać się od rzeczywistości, nawet jeśli to nie było wszystko fantazją, to jednak np. w swoim kraju nie mam monarchii, lenn, tytułów; a wiem, że Rotria się np. domagała od innych v-państw konkrodatów. Więc te dwa ostatnie wymienione przeze mnie państwa raczej zjadły same siebie.
Podstawowym problemem jest jednak niewielka liczba mieszkańców naszego mikroświata. Ciężko jest tworzyć kraj w pięć osób, które znają się na wylot i pełniły w przeszłości już masę różnych ważnych funkcji... A na taki los skazane są właściwie wszystkie mikronacje poza Sarmacją i Dreamlandem. W tym przypadku nawet respekt na arenie międzynarodowej nie pomoże.
Nie ukrywajmy, że na dłuższą metę ciekawe są takie mikronacje, które mają dużo ludzi i w których są jakieś trudne do osiągnięcia (ale osiągalne!) cele. Całego mikroświata nie zbawimy, więc powinniśmy przede wszystkim skupić się na tym, co możemy zrobić, żeby Sarmacja się rozwijała i była ciekawa dla jak największej liczby ludzi. Nie niszczmy i nie poniżajmy jednak innych państw. Na pewno ciekawiej byłoby, gdybyśmy mieli z kim rywalizować. Ale małe państwa też nie są bez winy. Wielokrotnie podejmowane były próby stworzenia konfederacji/unii międzypaństwowej, dzięki której mniejsze państwa mogłoby wspólnie (ale z zachowaniem własnych kultur i narracji) współdziałać i tworzyć alternatywę dla Sarmacji. Niestety, każdy chciał zachować swoje państewko (nawet jeżeli w danych państwach działali prawie ci sami ludzie...), nawet jeżeli po kilku miesiącach miało ono upaść.
Odrobinę zmieniając temat, chciałbym zadać pytanie, co może zrobić Sarmacja, żeby nie podzielić losu innych państw? Moim zdaniem, przede wszystkim nie marnować potencjału ludzi, którzy chcą w niej działać. Większość osób, którym blokuje się karierę ostatecznie odchodzi z mikroświata (czasem po krótkim epizodzie próby tworzenia nowej państwa lub działalności w innym, w którym napotyka na te same problemy, co w Sarmacji). Ja praktycznie od zawsze jestem w opozycji, więc doskonale zdaję sobie sprawę, ile ciekawych osób z Partii Konserwatywnej i Narodowej Sarmacji zniechęcono do działania. A oni na pewno nie byli jedyni. Mikronacje to rozrywka i nikt nie chce cały czas być traktowany jak wróg publiczny (lub w łagodniejszej wersji jak clown).
I jak teraz widzę, że samo słowo "republikanizm" działa na niektórych jak płachta na byka, to zastanawiam się, czy chodzi o to, żeby było ciekawie, aktywnie i różnorodnie, czy po prostu chodzi o to, żeby mieć ładne tytuły i odznaczenia dla poprawy samooceny. Od razu zastrzegam, że to nie jest atak, tylko moja osobista refleksja, wynikają z troski o Sarmację i mikroświat.
Przepraszam za nieskładność i poruszenie wielu wątków, ale odpowiedź na ten ciekawy artykuł tego wymagała. :)
Na takie tematy można pisać i pisać tylko co z tego wyjdzie, zobaczymy.
A zresztą, lepiej mieć jedną mikronację z 80 obywatelami, niż 16 po 5. Musimy dokonywać centralizacji i próbować skupiać ludzi w jednym miejscu. Nie mam nic przeciwko yoyonacjom, ale ci ludzie najzwyczajniej marnują swoje siły.
Ale też nie można oczekiwać, że jak ktoś wyskoczy z pomysłem zmiany ustroju to w imię zasady "byle by się działo" wszyscy to poprą. Oczywiście nie powinno być miejsca na ataki personalne i wyzwiska ale debata i prowadzenie wszelkich akcji fabularnych (w jedną czy drugą stronę) musi mieć miejsce.
Bycie tym "wyrzutkiem" i "clownem" to też jakaś rola do odegrania. A jak potrafi się szukać kompromisów i małych zwycięstw to można zdziałać więcej niż wykutym w kamieniu programem - np. domagającym się co 3 miesiące wprowadzenia demokracji bezpośredniej (bez ustępstwa na krok)
@AlbertJanMaat - Widzę, że zaczyna przesiąkać Baron duchem prawdziwego Teutończyka.
Cóż, kiedyś była OPM, która usiłowała pomagać małym - a nawet uratowała jedną mikronację od rozpadu. Powiecie: jedna to mało. Ale zawsze lepiej jedna niż zero. Ale potem się okazało, że OPM jest zła, że dominuje, że biurokratyczna, że niesprawna. No to nie ma OPM i każdy ciągnie w swoją stronę. Silni ciągną silnie, słabi - słabo.
Żeby to zmienić, trzeba by jakieś neo-OPM stworzyć. Ale nie stworzymy, bo to zły pomysł, na pewno Sarmacja będzie chciała narzucić, a jak nie Sarmacja to Dreamland; w ogóle OPM to zamordyzm i beznadzieja.
No to, cytując pierwszego prezydenta Ukrainy Leonida Krawczuka, majemo to szczo majemo. Chyba tłumaczyć nie trzeba...
Co prawda nie za bardzo miałam na myśli upadek mikroświata, ale co tam, niech i u nich ludzie się zaktywizują na forum i może jakaś aktywność nastąpi ;)