Szanowni Sarmaci
Przychodzi mi ponownie stawać przed wami w wyborach Sejmowych. Poprzedni raz z Sejmem
pożegnałem się dosyć ozięble oraz nieciekawie. Niemniej jednak, sytuacja na naszej politycznej arenie jest stale dynamiczna i nie można ukrywać, że z każdą chwilą z coraz większym dystansem podchodziłem do sprawy. Nadal uważam i uważać będę, że sprawa została źle rozegrana, ale nie o tym chcę dyskutować.
Dzisiaj przychodzę do was z kilkoma zaledwie punktami, które chciałbym zrealizować. Nie zamierzam przedstawiać obszernych planów, jak to Sarmacja może być lepsza dzięki Sejmowi, bo tak naprawdę, wcale dzięki kolejnym prawom lepsza nie będzie. Jeżeli dobrze pamiętam, to tak jak mówił zarówno JKW Robert Fryderyk jak i JKW Andrzej Fryderyk,
polityka nie powinna być celem, ale sposobem na osiągnięcie celu.
Sprzyjając temu poglądowi zamierzam kolejny już raz spróbować podjąć moje najważniejsze
2 sztandarowe postulaty, to jest
powrót do głosów ważonych oraz
uwolnienie tytulatury naukowej.
Powrót do głosów ważonych zawsze spotykał się z dosyć negatywnym odzewem pośród Sarmatów i wiem, że jest to kwestia, która z pewnością spotka się z oporem. Wśród najważniejszym postulatem przeciwników tego wyjścia jest brak demokratyzacji życia. Jednak, pomyślmy chwilę. Przecież mieszkamy w Księstwie Sarmacji, a zgodnie z naszą ustawą zasadniczą "Formą rządów Księstwa Sarmacji jest
monarchia parlamentarna.". W ustroju monarchistycznym zawsze będą osoby równe i równiejsze, tak samo jak szlachta będzie miała mniejszą wagę głosu aniżeli arystokracja, tak ważenie głosów jest idealnym odzwierciedleniem tego właśnie sposobu przeprowadzania wyborów. Tylko, że ważenie głosów nie zależy tyle od tytułu arystokratycznego, co od szybkości awansu społecznego. W dalszej perspektywie, powinno to motywować głównie tych młodszych stażem Sarmatów do starania się o nadania ziemskie. Sam z przyjemnością patrzyłem, jak po pierwszych 12 miesiącach pobytu w Księstwie Sarmacji byłem wśród osób, które miały jedną z wyższych wag głosu. Taką samą przyjemność może czerpać każdy, kto się stara, a ci, którzy mają niższą siłę głosu może poddadzą to chwili refleksji i stwierdzą:
"A może powinienem się trochę bardziej postarać?" Dodatkowo jednak, oprócz ważenia głosu na podstawie awansu społecznego zamierzam również dodać pewne zmienne związane z aktywnością bieżącą - krótkofalową. Da to również bodziec tym, którzy niedawno dołączyli do społeczności i nie będą mieli szansy na awans. Wtedy popatrzą, że również bieżąca aktywność ma znaczenie i pomyśleć:
"Ej, ja też mogę mieć silny głos, wystarczy, że będę aktywny!". Nie jest to co prawda remedium na obecne problemy i nie spekuluję nagłego przyrostu aktywności w momencie, gdy już pojawi się odpowiednia zmiana, ale na pewno może pojawić się chwilowy wzrost spowodowany właśnie tymi zmianami.
Uwolnienie tytulatury naukowej to kolejny z moich sztampowych pomysłów, które niekoniecznie są przez wszystkich uwielbiane. Pomysł polega głównie na tym, aby nie ograniczać się w tytulaturze naukowej jedynie do magistra net., doktora net. oraz profesora net. Warto chociażby spojrzeć na to, że na Uniwersytecie Hasselandzkim można uzyskać
stopień bakałarza, którego obecnie nasz system prawny nie przewiduje. A po ukończeniu takich studiów miło byłoby zobaczyć go również na swoim profilu. Ostatnim razem projekt ustawy spotkał się z
negatywną opinią Naczelnej Izby Architektury, która stwierdziła, że zaproponowana implementacja jest złym pomysłem. Z opinią JO Radcy zgadzam się w całości. Zaproponowana zmiana nie była prawidłowa i wyciągnąłem z niej wnioski. Dlatego też, jeżeli uda mi się zdobyć wasze głosy, z pewnością przedstawię projekt ponownie, z pewnymi zmianami oraz odpowiednim sposobem na implementację. Zamierzam również skonsultować sprawę przed ostatecznym przedstawieniem projektu jeszcze raz z NIA, aby uniknąć kolejnego faux pas. Najważniejszą zmianą od ostatniego jednak przedstawienia ustawy będzie również sposób na ograniczenie nagłej inflacji tytułów. Do nadawania innych niż wymienione 3 w ustawie będą jedynie uczelnie, które na dany tytuł naukowy wykupią "licencję". Za opłatą (obecnie myślę nad 25 tysiącami) dana uczelnia będzie mogła nadawać 1 dodatkowy tytuł, którego nazwy nie określa ustawa. Uważam to za rozsądne rozgraniczenie pomiędzy wszystkimi możliwościami, jakie pojawiają się w mojej głowie.
Na tych dwóch postulatach jednak nie kończy się moja krótka lista. Poza celami, które wymieniłem i opisałem wyżej mam również kilka postulatów związanych z obecną sytuacją. Jednak zanim przedstawię je, chciałbym się jeszcze odnieść do bieżącego problemu, jaki mam prawo podejrzewać będzie się przewijał w programach wszystkich kandydatów. Osobiście nie uważam, aby potrwał on długo. Ba! Według mnie powinien się skończyć tylko, gdy Sejm nowej kadencji wybierze Kanclerza. Sam stan wyjątkowy został wprowadzony tylko z powodu braku zarządzenia wyborów na czas. Jest to trapiący problem i trzeba znaleźć jego rozwiązanie. Dlatego też jednym z ważniejszych punktów mojego programu będzie również zapobieżenie takim sytuacjom w przyszłości. Upatruję go głównie w przedłużających się niezapowiedzianych nieobecnościach JKM, którego nieobecność sprawia, że cały aparat państwowy potrafi stanąć w miejscu. Co zatem proponuję?
- Skrócenie czasu potrzebnego na opróżnienie tronu książęcego w przypadku niezapowiedzianej nieobecności do 1 miesiąca
Podkreśleniu zasługuje tutaj słowo niezapowiedzianej. Oczywiście, kiedy mamy regencję, nie powinno być problematycznych sytuacji, ale gdy Księcia nie ma przez dłuższy czas, bez względu na to, czy jest to nie daj Boże nieszczęśliwa życiowa sytuacja, czy zwyczajne znudzenie zabawą i brak chęci do podjęcia jakichkolwiek działań - mamy problem i pokazały to zdarzenia ostatnich miesięcy. Skrócenie tego czasu z dłuższego niż konstytucyjne trzy miesiące powinno dać pewnego rodzaju ubezpieczenie, jednocześnie nie robiąc cyrku z prawa. Wymagać to będzie większości konstytucyjnej, gdyż jest to zmiana właśnie w ustawie zasadniczej, ale mam nadzieję, że otrzymam poparcie pozostałych posłów w tej sprawie
- Wyznaczenie dodatkowych osób upoważnionych do przeprowadzenia wyborów Sejmowych
Gdy wybory nie zostaną zarządzone w terminie powinna nam się zapalać czerwona lampka. Coś jest nie tak. Dlatego też, jeżeli Książę jest nieobecny i nie może zarządzić wyborów, zwleka z tym, bądź też po prostu ma cięższą sytuację, powinna być osoba, która może zarządzić wybory bezproblemowo. Powiem nawet więcej, nie powinna być to osoba, ale nawet osoby. Dlatego też zamierzam, w przypadku niezarządzenia wyborów przez JKM lub Regenta na czas, JKM nadal może zarządzić wybory, ale jednocześnie może to zrobić również Marszałek Trybunału Koronnego, który ma 2 dni na zarządzenie takowych. Gdy te 2 dni miną, powyższe osoby nadal mogą zarządzić wybory, ale wtedy do kolejki dochodzi również Marszałek Sejmu ubiegającej kadencji, a po kolejnych 2 dniach - Kanclerz ubiegającej kadencji. Gdy w ponad tydzień po terminie wybory nie zostaną nadal zarządzone - obowiązek ten przechodzi również na głowy poszczególnych prowincji w kolejności zastępowania JKM w przypadku nieobecności. Razem aż 18 dodatkowych dni na przeprowadzenie wyborów. Wydaje się dużo, ale uważam, że nawet w najgorszym przypadku jest to lepsze, niż nic. A mam nadzieję, że takiego przypadku nie będzie. Postulował będę również, aby wybory do Sejmu odbywały się nie 2, ale 3 tygodnie przed końcem kadencji.
Ostatnim punktem jest rezygnacja z konieczności ratyfikacji umów międzynarodowych przez Sejm. Obecna procedura dyplomatyczna w Księstwie Sarmacji jest obecnie zdecydowanie zbyt
d ł u g a. Ratyfikacja przez Sejm każdej umowy międzynarodowej nie jest w mojej opinii wymagana. Korzystając z własnego doświadczenia, umowy międzynarodowe w
Federacji Nordackiej są ratyfikowane z chwilą podpisania jej przez Prezydenta, natomiast w K
rólestwie Dreamlandu - w chwili podpisania przez Króla. O ile przedkładanie umów Izbie Poselskiej ma charakter
zapobiegawczy samowolce, o tyle nie jest to sposób optymalny. W mojej opinii Rada Ministrów (w całkowicie mojej opinii - JKM) powinna mieć
wolną rękę jeżeli chodzi o politykę zagraniczną. Jednak jakaś kontrola musi zostać zachowana, dlatego też Sejm oraz JKM będą mieli
7 dni na zawetowanie umowy międzynarodowej. Skutkiem weta jest brak zgody na ratyfikację traktatu - a co za tym idzie - brak jego ratyfikacji. O ile weto Sejmu jednak jest bezapelacyjne, to weto Książęce odrzucić będzie można decyzją Sejmu.
Wśród mniejszych propozycji również zmiany w
polityce finansowej, głównie związane z
subwencjami prowincjonalnymi.
To jednak nie jest koniec kampanii, a dopiero początek. Więcej materiałów, mam nadzieję, już wkrótce!
Na koniec chciałbym poinformować, że bez względu na to, kto zostanie kanclerzem - zastanawiam się nad objęciem ministerstwa Gospodarki i Finansów. Ale to na razie tylko wolna myśl, która krąży po głowie i decyzja zostanie podjęta dopiero gdy zostanie wybrany kanclerz.
Ja rozumiem, że real zawsze będzie ważniejszy bez względu czy mamy tutaj na myśli sprawy związane z wyjściem na spacer, kolacją z rodziną, preferowaniem gry komputerowej lub serialu nad mikronacjami, jak również sprawy związane z problemami zdrowotnymi czy rodzinnymi. Ale w tym przypadku, w przypadku zabawy pozostałych zawodników nie ma pomiędzy tym różnicy. Chociaż każdy prywatnie, włącznie ze mną może mieć problemy i trzeba to zrozumieć, wybaczyć i zaakceptować, o tyle nie może być tak, że pozostali uczestnicy zabawy muszą z tego powodu cierpieć. Rozumiem też, gdy sytuacja pojawia się jednorazowo w bardzo długich (liczonych w latach) odstępach czasu, ale gdy jest to już drugi, w przeciągu kilku miesięcy przypadek... Czy nie powinniśmy pewnych rzeczy przemyśleć?
Sam nie zapewniam, że proponowane zmiany rozwiążą problem, ALE może przynajmniej dadzą szerszą alternatywę. Zawsze większe prawdopodobieństwo jest w tym, że ktoś znajdzie się wśród 5 lub 10 osób, aniżeli jedynie z 2.
-uwolnienie tytułów: a to jest dobry pomysł.
-kolejka do zastępowania księcia dla ogłoszenia wyborów: również bardzo dobry pomysł.
-głosy ważone: zgoda tylko wówczas, jeśli utrzymanie zdobytego tytułu zależałoby stricte od bieżącej aktywności. Ja osobiście nie miałbym nic przeciwko, żeby mój tytuł kawalera był "weryfikowany" na przykład co 3 miesiące i w razie niewystarczającej aktywności bez oporu bym go oddał i zawalczył o niego ponownie.
Dlatego zresztą, moim zdaniem, stan wyjątkowy zakończy się wcześnie „niestety” (a i nie idzie na tyle daleko, na ile powinien, ale mamy ograniczenia wynikające z Konstytucji…). Uważam, że nowy Sejm, posiadający demokratyczny mandat, powinien wyposażyć kolejny rząd w daleko (bardzo daleko…) idące upoważnienia tak, aby mógł dokonać krytycznych reform zanim osoby, które będą mogły je faktycznie wdrożyć, dopadnie real.
3 — jeżeli liczba nadanych mu w okresie 12 miesięcy […] wynosi do 2,
4 — jeżeli liczba ta wynosi od 3 do 6,
5 — jeżeli liczba ta wynosi od 7 do 10,
6 — jeżeli liczba ta wynosi od 11 do 14,
7 — jeżeli liczba ta wynosi co najmniej 15”.
Te głosy ważone można bez problemu przywrócić w odniesieniu do wyborów do Sejmu. Mam jednak nadzieję, że Jego Książęca Mość @piotr3lukasz wybaczy mi w tym miejscu podzielenie się informacją, że nie zawsze otrzymywał od przedstawicieli samorządów wyczerpujące (lub jakiekolwiek…) informacje o tym, kto zasługiwał na powołane wsie.
Co do reszty pytań i poruszonych tematów odniosę się wieczorem, jak już będę miał dostęp do laptopa.
Tutaj nie zaprzeczę, że konkordat z Rotrią sprawił pewnego rodzaju problem. Nadal jednak nie podzielam opinii, że umowy międzynarodowe, bez względu na rangę przez Sejm ratyfikowane być nie powinny. Nadal pozostaje 7-dniowy termin ratyfikacyjny, umowa nie musi wcale wchodzić z chwilą podpisania jej przez MSZ. Dodatkowo, czy nie uważa kawaler, że podpisana już umowa, nieratyfikowana przez Sejm nie jest tak samo zła, jak jej nieratyfikowanie w wyniku sprzeciwu suwerena reprezentowanego przez wybranych Posłów, lub przez Księcia?
Osobiście byłbym co najmniej zawiedziony, gdyby Sejm nie wyraził zgody na ratyfikację traktatu pomiędzy Federacją Nordacką, a Księstwem Sarmacji. W końcu już został podpisany, dlaczego nie został ratyfikowany? Dlatego też uważam, że nie zmienia to zbyt wiele.
Tutaj chciałbym podkreślić jeszcze raz to, co już zamieściłem w programie. Siła głosu nie zależy od posiadanego tytułu, ale od awansu społecznego - w domyśle, od otrzymanych w ostatnim okresie wsi lennych. Nie ma znaczenia, czy te 6 wsi sprawi, że awansujemy z poziomu kawalera na poziom baroneta, czy z poziomu diuka-hrabiego na diuka-markiza. Siła głosu w przypadku awansu będzie taka sama.
No tak, wiedziałem że powinienem głębiej i uważniej zapoznawać się z nowymi aktami prawnymi. Przepraszam, ale w sumie tylko potwierdziłem swoje przypuszczenia :D
Tutaj również się zgodzę, ale z drugiej strony - co nam po dobrze uposażonym rządem, kiedy real nie pozwoli na wykorzystanie tych uprawnień. W mojej opinii nie tyle powinniśmy uposażyć Radę Ministrów w daleko idące uprawnienia, o ile powinniśmy zapewnić, że jeżeli jeden organ nie dopomoże, to kolejne organy będą miały klarowne upoważnienie prawne do "ratowania sytuacji". Bo w stosunku do obecnych rozwiązań, pozwolę sobie zacytować WKM: "stopień komplikacji niektórych poraża."
Rozumiem, że obiektywna ocena aktywności nie jest prosta, szczególnie, gdy nie panuje się szczególnie długo. Z drugiej strony sam starałem się, gdy tylko pełniłem odpowiednio wysokie funkcje zasugerować co nieco, przy czym i tak zauważyłem, że moja ocena została mocno zmodyfikowana, zauważyłem, że jestem dosyć skąpym sędzią, albo po prostu obecny Książę jest aż tak hojny ;)
3 — jeżeli liczba nadanych mu w okresie 12 miesięcy […] wynosi do 2,
4 — jeżeli liczba ta wynosi od 3 do 6,
5 — jeżeli liczba ta wynosi od 7 do 10,
6 — jeżeli liczba ta wynosi od 11 do 14,
7 — jeżeli liczba ta wynosi co najmniej 15”.
W swoim planie zamierzam odnieść się do właśnie tych większości, ale nie bezpośrednio. Dokładniejsze zmiany, jeżeli dostanę możliwość, będą przedstawione już na Sali Sejmowej :)
Niech Ci się wiedzie.