22 maja diuk Zbyszko, na forum Gellonii i Starosarmacji, zachęcił przebywającego w odwiedzinach diuka Hasselandzkiego do powrotu do Sarmacji. Następnego dnia diuk Hasselandzki — będący jednocześnie królem Hasselandu — odparł, że nie chce „ani porzucać, ani likwidować” swojej obecnej ojczyzny. W odpowiedzi, pół żartem, pół serio, rzuciłem hasło: „Gellonia, Hasseland i Starosarmacja?”. Diuk Hasselandzki, w podobnym tonie, odpowiedział „SGH to ciekawy pomysł, co na to władze centralne?”. Następnie rozważaliśmy pełny zakres scenariuszy: od „ścisłej” inkorporacji po czysto dyplomatyczny wymiar współpracy. Dyskusja przebiegała w przyjaznej atmosferze.
Niecały tydzień temu JKM Tomasz Ivo Hugo — najwyraźniej podzielając pogląd, że ograniczenie się do dwustronnych porozumień i wymiany ambasadorów nie przyniosłoby nikomu większego pożytku — wystosował wobec Królestwa Hasselandu oficjalne zaproszenie do dołączenia do rzeczypospolitej sarmackiej. W odpowiedzi król-diuk Hasselandzki za zaproszenie podziękował, poinformował o nadchodzącej debacie w hasselandzkim parlamencie, oraz zaprosił do udziału w niej stronę sarmacką.
Inicjując wspomnianą debatę, już jako król Piotr Paweł I, stwierdził, że w jego ocenie „znalezienie się w Sarmacji, jako autonomiczna struktura, daje [Hasselandowi] możliwości rozwoju bez utraty tożsamości”. Jak nietrudno zgadnąć, był to pogląd podzielany również przez stronę sarmacką. Pierwsza odpowiedź, Lorda Szambelana bar. Morthensena, była ostrożna. Kolejna, wystosowana przez por. Noqterna, rozpoczęła jazdę bez trzymanki. Warto zacytować fragmenty tej wypowiedzi weterana mikronacji z miesięcznym stażem:
Nie, nie, nie, nie i jeszcze raz nie! Nie zgadzam się na te pomysły, które proponują szanowni Sarmaci. Kpią oni z naszego, państwa, nie uznają innych obywateli oprócz Króla, myślą wyłącznie o sobie i swoim państwie […]. A ten książę… Bezczelny i arogancki. […] będziemy kontynuować nasz plan majowy […]. W momencie, kiedy uda nam się wypełnić jego założenia (ponad 20 aktywnych obywateli) i dopiero wtedy […] zgadzam się na zawarcie unii/sojuszu/ew. połączenia na warunkach jednakowych, jednolitych i równych z obu stron. Zbudujmy potężny Hasseland! Taki, żeby to oni byli naszą prowincją! Hasseland silny i największy w wirtualnym świecie!!!
Dalszy przebieg debaty można sobie z łatwością wyobrazić; zainteresowanych odsyłam do źródła podanego na końcu. Król Piotr I Paweł postąpił tak, jak zapewne uważał za konieczne w zaistniałej sytuacji. Po kolejnych wystąpieniach — przy czym, co należy podkreślić, dyskusja przebiegała w szczerej i mało dyplomatycznej atmosferze — złagodził swoją opinię, proponując koncepcję współpracy, która w ocenie strony sarmackiej miała czysto formalny charakter, by wreszcie stwierdzić „integracja — tak, wchłonięcie Hasselandu przez Sarmację — zdecydowanie nie!” i podsumować swój głos słowami, że nie po raz pierwszy zawiódł się na Sarmacji. Co mnie w przebiegu rozmów smuci najbardziej, to jego późniejsze słowa o „«najeździe» sarmackim” — skoro sam wystosował zaproszenie…
Ani to pierwszy, ani ostatni przypadek w historii, w którym uznanie równoprawności głosu niekompetentnych, nieświadomych swoich ograniczeń, krzykaczy kończy się wykolejeniem dobrego pomysłu.
Szkoda.
Źródła
Nikt jeszcze nie zasponsorował tego artykułu.
RIP.
Padały z ust Hasselandczyków słowa, iż jesteśmy pyszni, że patrzymy tylko na naszą korzyść, że patrzymy na nich z góry, że jesteśmy takimi putinkami. Smutno się czyta takie słowa.
Padały oskarżenia, że za nic mamy ichniejsze Państwo. Że uważamy, że Sarmacja jest lepsza. A ja pytam: jaka jest? Z naszymi 44 na chwilę obecną aktywnymi systemowo Obywatelami przeciwko Ich państwu z 4 aktywnymi osobami? Przeciwko złudnym nadziejom, że od koniec roku będzie tych osób 25? Na liczbę 25 aktywnych osób trzeba się napracować! Same słowa i plany to jeszcze nic.
Nie piszę tego, żeby wyśmiać sytuację, żeby patrzeć na Nich z góry. Chcę uświadomić, że pod względem aktywnościowym Sarmacja faktycznie jest lepsza. To trzeba sobie powiedzieć jasno. Dzięki Sarmacji Ich Państwo zyskałoby olbrzymią szansę na rozwój. Mogliby zachęcać naszych, podkreślam to słowo, mieszkańców i obywateli do przejścia i działania na ich korzyść. A przez to na korzyść i Ich i naszą.
O wiele łatwiej działa się w większej grupie, o wiele łatwiej wtedy o ciekawe projekty, o wiele łatwiej o rozwój i o rozkwitanie społeczności mikronacyjnej! Kto tego nie widzi kompletnie nie orientuje się w sytuacji. Co może zdziałać mała grupa? Grupa, która ma problem z wirtualnym terenem. Forum to jeszcze nie wszystko. Forum można mieć o tematyce wędkarskiej. I co? I będzie to mikronacja?
Przychodzi taki czas, że trzeba jednak uznać czyjąś wyższość i podejść do tematu z honorem. Przyznać komuś rację a nie upierać się przy swoim. Przy złudnych nadziejach. W tej całej sytuacji najbardziej rozbawiło mnie stanowisko osoby z miesięcznym stażem. Jak diuk Hasselandzki mógł ulec argumentom kogoś kompletnie nowego? Diuk zasłużony, z olbrzymim stażem.
Nawet jeśli diukowi i Jego Obywatelom nie podobała się sarmacka propozycja, to mogli przedstawić swoją, ale nie taką, jaka podoba się tylko im. Rozmowy na temat Unii muszą pogodzić interesy obu stron! W przypadku takiej Unii to Sarmacja może więcej stracić, Hasseland praktycznie nic. I tak stoją nad przepaścią.
Bawienie się w misje dyplomatyczne i rozdzielność strony i forum to wg mnie czysta głupota. Nie w przypadku kraju, który liczy sobie 4 aktywnych Obywateli i w zasadzie strony domowej nie ma! Co innego, gdyby to było zdecydowanie bardziej aktywne państwo, chociaż i w tym przypadku byłoby to lekkie nieporozumienie. Działamy razem albo osobno. Trzeba to sobie powiedzieć jasno.
Prawda jest też taka, że Hasseland mógłby nam w chwili obecnej zaproponować tylko kilka aktywnych osób. Być może z potencjałem. Być może są to mocne słowa i wydawać by się mogło, że faktycznie przez moją wypowiedź wychodzi ze mną najgorsza sarmacka cecha, jak to zostało określone, ale jeśliby zastanowić się nad tym na zimno, bez zbędnych emocji, to chyba każdy z nas zna odpowiedź. Wydaje mi się, że zna ją takę diuk Hasselandzki. Szkoda tylko, że uparcie dąży w niewłaściwą stronę. Dlaczego? Nie wiem. Początkowo wydawało mi się, że nasze drogi są zbieżne. Szkoda, że osoby nieobeznane mają aż tak duży na losy całego państwa. Szkoda, że te osoby najpewniej spiszą Hasseland na zapomnienie. Znowu. Znowu na długi czas.
Prawda jest taka, że Hasseland na chwilę obecną nie ma osoby odpowiedzialnej za kwestie techniczne. Jak działać nie mając porządnego fundamentu? Mikronacje bez informatyków i polityków istnieć nie będą. To jest sprawa oczywista. Sam myślałem o tym, żeby jakoś Im pomóc rozbudować Ich systemy, kiedy już dołączą do naszej rodziny.
Nie chcę sugerować, że Sarmacja coś podarowałaby Hasselandowi. Nie. Także i Sarmacja wiele by zyskała. Nowa kultura, nowe ciekawe informacje, nowi ludzie, nowe tereny, większe zróżnicowanie i mimo wszystko większa konkurencja.
Smutno się podchodzi do takich wieści. Oczom nie wierzyłem i przecierałem je ze zdumienia, kiedy widziałem, jak w Ich Senacie zmienia się dyskusja, jak reagują na argumenty mające solidną podstawę. To przecież nie były puste słowa!
Szkoda...
Dziwne, że zaczął Baronet poznawanie sprawy od ichniego forum, skoro w pierwszym poście diuk Hasselandzki napisał, że cytuje wypowiedzi z naszego forum.
To była jedna z opcji. Osobiście przeze mnie zaproponowana. Jedna Z! Przegięciem jest twierdzenie Baroneta, jakoby konsekwencją utworzenia miasta Hasselandu w ramach GiS, oznaczałoby "wywalenie całego dorobku Hasselandu". Skąd w ogóle taka opinia? RPB praktycznie w ramach jednego miasta budowała "swoją" kulturę.
No właśnie, ta nagła zmiana frontu. U nas diuk Hasselandzki mówił, że wszystko jest do obgadania, każda propozycja warta rozpatrzenia, a na forum KH bach! i mówi inaczej. Jakby się wystraszył, że dopiero w Senacie Hasselandu zobaczył, że jednak jego v-Rodacy mają inny pogląd na naszą propozycję, to żeby się nie narażać, przyjął ich optykę.
I to obrażanie nas, czy nawet mnie osobiście, przy jednoczesnym pouczaniu mnie, że powinienem zdyscyplinować Sarmatów. Nie jednego, który wg nich wypowiadał się niestosownie - od razu wszystkich! Za to gdy sam dyscyplinował swojego obywatela, ten odparł, że jest u siebie i będzie wypowiadał się jak chce.
http://www.sarmacja.org/artykul/pokaz/6344/5 - Co zostało uczynione, punkt drugi. :)
W środku nocy czytałem wątki, mogłem trochę przeinaczać fakty za co przepraszam ;)
Popieram akcję wyciągania ręki do krajów pogrążonych w kryzysie i małych mikronacji. Może dać to nam zastrzyk nowych obywateli którzy w ramach KS mogliby rozwijać własne autonomię. Przyczyni się to do zróżnicowania samej "oferty programowej" Księstwa.
BTW. W Wandystanie narodziła się idea przekazania CMS'a młodym i małym mikronacjom. Biafra, bo tak ten system się nazywa, wykorzystywała Eskwilinia. Jakby nie patrzeć, doskonały ruch ze strony Wandejczyków który może im tylko pomóc.
(1) Hasselandowi, tu i teraz proponowano autonomię w ramach Gellonii i Starosarmacji. Co nie oznaczało — bo i dlaczego by miało — braku możliwości „podwyższenia” statusu wraz z poprawą sytuacji demograficznej. Pisałem o tym w hasselandzkim Senacie.
(2) Argumentu odnośnie utraty dorobku zupełnie nie rozumiem.
(3) Nie podoba mi się stwierdzenie, jakoby diuk Hasselandzki „zmienił front”. Jest królem Hasselandu, nie mógł nie brać pod uwagę zdania swoich obywateli. Co nie zmienia faktu, że stanowisko — i osobę, i postawę… — jednego z nich oceniam w najwyższym stopniu krytycznie.
(4) Jeżeli Eskwilinia wykorzystywała supersystem wandejski, to dlaczego przestaje istnieć? (To nie jest złośliwe pytanie, zwyczajnie nie znam sytuacji.)
(5) Szkoda, szkoda. I dla Sarmacji, i dla Hasselandu (tu może nawet bardziej).
Padła bo padła, na uj drążyć? :D Prawdopodobnie padła bo to był jej zmierzch, obywatele się wykruszyli. Dać CMS'a młodym, aktywnym i z marzeniami, to może ich to zachęcić do jeszcze bardziej wytężonej pracy. Nie pamiętasz jak było w wypadku pojawienia się ZW i hype'u na artykuły i gazetki?
A i w tym przypadku myślę lekcja dla nas jest następująca: zaproponować i tyle. Czekać na konkretne reakcje. Diuk Hasselandzki na forum GiSu od dawna pisał o Hasselandzie, ale pisał on sam. Nie jest Obywatele. Następnym razem najpierw zobaczmy co sądzą, czego chcą i czego oczekują Obywatele innej mikronacji.
(2) Czyli jak zwykle, system — systemem, a najważniejsi byli, są i pozostaną ludzie. W odpowiedniej ilości i w odpowiednim miejscu…
Ja, na przykład, nie zgadzam się z poglądem zaprezentowanym przez jednego z Hasselandczyków, iż tego rodzaju negocjacje muszą czy też powinny mieć miejsce z dala od ludzi. Równie dobrze porozumienie sarmacko-hasselandzkie mogłoby spotkać się z analogiczną reakcją już po poufnym uzgodnieniu najdrobniejszych szczegółów przez zawodowych dyplomatów.
Moim zdaniem najważniejszy wniosek, jaki należy wyciągnąć, to traktowanie głosów skrajnych (ufam, że skrót myślowy jest tu zrozumiały) w sposób, na jaki zasługują.
Tylko dla Hasselandu. Z szacunku dla dorobku (i osoby) JKW PPI byliśmy w stanie przyjąć kompletnie nam nieprzydatny i nieżyjący organizm, aby go odbudować, BYĆ MOŻE za cenę kolejnej ciekawej prowincji (jak ciekawość i sprofilowanie prowincji zamaszyście działa widać cały czas...), która to cena byłaby wątpliwą. Nic się nie stało.
Eskwilinia nie korzystała z systemu Wandejskiego. Korzystała z tego samego mini-produktu, co Samunda, autorstwa wiadomej osoby.
Max Zwell prosił przekazać, że Biafra nie była "supersystemem wandejskim", a "popierdółką Republiki Południowego Baridasu", czego dowiedziono tu: http://eskwilinia.pl/index.php?s=biafra
http://fc.sarmacja.org/viewtopic.php?f=106&t=12710&start=20#p136316 - co na to władze centralne?
http://fc.sarmacja.org/viewtopic.php?f=106&t=12710&start=20#p136810 - i raptem po 4 dniach komentarz, że jak zwykle milczą...
Takie związki mają dawać obustronne korzyści... a KH i tak mogło ich otrzymać aż nadto łącznie z wielką szansą na rozwinięcie się kosztem obywateli, którzy mogliby w takim wypadku zasilić nasze prowincje.
Ale... wiele słów zostało już przelanych, chyba nawet zbyt wiele...