I znowu - zacząłem pisać komentarz, a zrodził mi się artykuł. Dlatego też postanowiłem jednak w ten sposób odnieść się do niektórych zagadnień poruszonych
w artykule Pana Serieusa Ahabejża. Nie jest to artykuł czysto polemiczny, choć nie zgadzam się w niektórych punktach. Ot po prostu komentarz wyrażony w artykule.
Zapaść przeżywa nauka. Gdy TIH opublikował jeden krótki artykuł, była chwilowa radość, ale działalności w tej materii próżno szukać. Zerowy budżet na naukę zemści się w dalszym rozwoju. Wszak wiedza jest dźwignią rozwoju – dlaczego nie mamy wynalazków, dlaczego nie mamy relacji z epickich przedsięwzięć?
A
co tu ma do rzeczy budżet? To "tylko" narracja, a na niej Sarmacja stoi. Czy Diuczessa Norvegicus-Chojnacka, czy Hrabina Aureliusz-Sedrowska potrzebują budżetu, żeby tworzyć epicką narrację? Nawet jeśli - trzeba kogoś wynagrodzić za takie relacje, to oczywiste, ale wówczas Samorządy dysponują budżetami, a instytuty naukowe mogą wnioskować o dotacje, czy nie? Sam kiedyś (ze starym ID) tworzyłem inicjatywy... no może pseudo naukowe, ale nie pytałem jaki budżet jest na to. Choć wtedy gospodarka akurat działała. Może w takim razie nie jest tu problem w sprawach formalno-finansowych, a w naukowcach? Nikomu niczego nie zarzucam, ale skoro Pan postawił tezę, że to wina zerowego budżetu, to zastanawiam się - skąd ta opinia się wzięła?
Czas uderzyć w podstawy ustroju, przejrzeć wszystkie akty prawne i skodyfikować ich zapisy w poszczególne bloki: Kodeks Karny, Cywilny i Handlowy. Oczywiście należy dodać do tego konstytucję, ustanowić na nowo zakres praw i działań prowincji.
N
ie widzę też potrzeby tworzenia kodeksu handlowego, gdy gospodarka jest w takim stanie, w jakim jest. I "błagam" - przepisy, nie zapisy. Nie widzę potrzeby, żeby tworzyć od nowa kodeks karny - do czego ma prowadzić jego przemodelowanie? na czym polegać? Być może uregulowanie stosunków cywilnych byłoby potrzebne, jednak nikt się z tym nie kwapi, ale też... niewiele osób ma z tym problem, posługując się zwyczajem, praktyką itp.
Co do Konstytucji i Samorządów - jak należałoby wg Pana zdefiniować ten zakres praw i te działania? Niektórzy Samorządowcy pewnie chcieliby federacji, inni większych uprawnień, ale właśnie - jakich?
Ustrój zakłada, że Sejm jest niezależny od prowincji, to oddala go od obywatela. Każda z prowincji powinna mieć w Sejmie swoich dwóch reprezentantów, a ogół Sarmatów powinien móc wybrać w wyborach powszechnych Kanclerza, który zasiadałby jako dziewiąta osoba w Sejmie.
C
o do wyłaniania Sejmu z/przez Samorządy jestem jak najbardziej za. Za jakąkolwiek poważną zmianą, ba! nawet rewolucją w tym względzie. Już proponowałem i w artykule, i w Sejmie wybory w okręgach odpowiadających prowincjom. Teraz Pan może przedstawił (
nomen omen) mutację mojego pomysłu, jednak ogólną odezwą było "okręgi to zły pomysł". Podobnie - proponowałem wybory Kanclerza przez Sarmatów, w różnych wariantach. Jedynym "rezultatem" tych propozycji było umożliwienie wyboru Kanclerza spoza Sejmu.
Już raz została polityka zdefiniowana na nowo. Jednak Sejm Walny się nie spodobał, nie przyjął.
Uniezależniłbym też siłę głosu od ilości wsi lennych, za to dałbym najbardziej zasłużonym obywatelom mozliwość zgłaszania zapytań/inicjatywy ustawodawczej.
G
łosy ważone dopiero co zostały przywrócone i nie uważam, że trzeba z nich zrezygnować. Właśnie o to chodzi, żeby ta praca na rzecz Księstwa, która jest nagradzana bezpośrednio wsiami lennymi, miała także wymiar w innych aspektach życia społecznego Sarmacji - czyli np. wyborach; dla wymiaru gospodarczego są jeszcze prywatne wsie.
Inicjatywa ustawodawcza jest przyznana dość szeroko i nie uważam, żeby wymagała zmian, jeśli zostaniemy przy wyłanianym Sejmie.
Widzę tu potencjał dla MSZ, które powinno intensywnie lobbować na wymianę zagraniczną i kreację nowych form współpracy. Dlaczego nie można ustalić wspólnych przedsięwzięć? Obecne mają wymiar głównie polityczny – co z innymi polami działalności?
C
o do PZ i MSZ, to ten temat wraca jak bumerang. Tutaj trzeba pogodzić dwie sprawy - współpraca z innymi i napływ nowych obywateli. W tych kwestiach powstaje konflikt interesów. Ale też nie jest tak, że współpraca ma wymiar tylko polityczny. Pojawiają się choćby inicjatywy sportowe, uczestniczymy w Our Sound. Natomiast MSZ nie jest od kultury - inicjuje politycznie, wspiera, ale czy ma tworzyć inicjatywy międzynarodowe? Nie wydaje mi się, że od tego miałoby być.
Rząd ma też możliwość regulowania rynku za pomocą prognóz i interwencji, bez zbędnego i sztucznego Funduszu.
J
akie by to miały być interwencje, skoro odrzuca Pan Fundusz, który jest interwencją? I co tu w tej chwili regulować? Myślę, że jak będzie SG, to i fundusz przestanie być potrzebny. Więc prosta rezygnacja z Funduszu, to nie jest dobry pomysł.
M
am nadzieję, że uda się Panu przekonać do swoich pomysłów Sarmatki i Sarmatów. Zauważam pewną prawidłowość - gdy ktoś o tym samym pisze drugi raz, ma większy "posłuch" i więcej osób zwraca uwagę.
P.S.
Nie mamy Premiera, wciąż jest Kanclerz ;)
Zacznijmy od nieszczęsnej nauki. Proszę WKM, o wymienienie mi innych inicjatyw naukowych poza tworzeniem narracji historyczno-kulturowej. Bo ja nie widziałem. I nie jest to kwestia budżetu, który przywołałem jako przykład, choć samo wynagrodzenie jest istotne.
Nie mogę się zgodzić z tym zdaniem, a przynajmniej nie w pełni. Oczywiście jest mało osób piszących o nauce, ale brak nawet takiej kategorii w prasie. Państwo w żaden sposób nie wspiera czegoś takiego. Człowiek to głupie zwierze, któremu jeśli nie pokaże się możliwości to tego nie zobaczy. Po moich wcześniejszych apelach dotyczących nauki (na przykład TU) otrzymałem zapytania o to czy dany temat nadawałby się do publikacji przez SAN. Wciąż niestety nie posiadam odpowiednich środków by móc umożliwić tym ludziom publikowanie artykułów z różnorodnych dziedzin, ale bardziej boli mnie to, że Państwo w żaden sposób nie dba o tę dziedzinę życia i jej nie promuje.
Jak wspomniałem w swoim artykule - przepisy nie tylko muszą reagować na rzeczywistość, muszą ją tworzyć i nadawać jej ramy. Dzięki temu napędzą zainteresowanie i pozwolą na produktywność i aktywność.
Jeśli chodzi o Sejm, myślę, że brak jest konkretnych rozwiązań, z tego co rozumiem powstałe idee albo wiąże się to ze zbytnią ingerencją w prowincje albo oderwaniem władzy centralnej od niej. Myślę, że Sejm jest po to by ten dystans zmniejszyć bez naruszania samej struktury prowincji.
Jeśli zaś chodzi o średnią ważoną - nie wiem czy to najlepszy pomysł, możliwe że mój głęboko demokratyczny umysł się przed tym wzbrania - wydaje mi się, że zmiana średniej ważonej na gratyfikację, na rzecz legalnego lobbowania w Sejmie dałoby możliwość bardziej namacalnego wpływu na władzę dla osób zasłużonych. Związanie zaś Sejmu z prowincjami (które IMO powinny same definiować jak posłów na Sejm wysyłać będą) będzie dostateczną rekompensatą za ograniczenie inicjatywy (i tak korzystają z niej osoby zasłużone).
MSZ powinno zajmować się Sprawami Zagranicznymi, czyli także inicjatywami międzynarodowymi. Jako reprezentacja Sarmacji powinno też budować pozycję na różnych płaszczyznach i wspierać inicjatywy Sarmatów za granicą. Nie tylko czysto polityczne, podobnie jak działa MSZ w realu.
Interwencja interwencji nie równa - w obecnej chwili przepływ pieniędzy jest sztuczny i wybitnie ograniczony - żeby pieniądze były w funduszu - trzeba je tam przelać, żeby je przelać ktoś musi to zrobić ręcznie. Nie rozumiem, czemu np. zakup zupy nie powoduje automatycznego przelania środków do FP?
Kolejny raz słyszę "jak będzie SG" w zasadzie nic o nim nie wiadomo, proponuję więc schemat działania i proponuję nawet częściową jego algorytmizację, nie jestem biegły w samych językach programowania, ale schematy algorytmów nie są wielkim problemem. Oczywiście wymaga to zarówno pracy i dyskusji, ale tych nie widać. Wracając jednak do meritum - proponuję SG który zasadniczo reguluje się sam, jednocześnie pozwala na interwencję ze strony rządu. Nie wymaga okresowego zasilania pieniędzmi wyimaginowanego funduszu pracy, za to daje mechanizm który np. spowoduje, że Dobra Podstawowe podrożeją bądź stanieją w zależności od stosunku popyt/podaż (który regulować może !ale nie musi! rząd - kupując, sprzedając bądź prognozując produkcję DP). Dwa lata temu powstał pierwszy projekt Ekonomia Nova i teraz pragnąłbym rozwinąć część idei tak by Sarmacja bardziej angażowała.
Na koniec zaznaczę to czego nie poruszyłem w artykule, a co uważam za arcyważne, choć do zbudowania jeszcze bez gwałtownych rewolucji wewnątrz Sarmacji.
PS.1.
Moja niefrasobliwość jest czasami porażająca, przeglądając Dziennik Praw przeczytałem o powołaniu na Premiera GiS, a mózg podstawił mi go jako Premiera całego Księstwa.
PS.2.
Semantycznie Kodeks Prawny tworzą przepisy ZAPISANE (bądź będące ZAPISEM w Ustawie), także tu użyto słów prawidłowo, choć faktycznie na granicy znaczenia semantycznego.
PS.3.
Prawo Handlowe nie istnieje, ale sygnalizowane zmiany związane z SG wymuszą jego powstanie.
O ile dobrze rozumuję (i rozumiem), wydaje mi się, że chciał Pan jednak zasugerować skodyfikowanie na nowo przepisów prawa, rozrzuconych po kilku ustawach, a nie ich fizycznej postaci. W znaczeniu, że te kodeksy mia.ly by zawierać przepisy kilku dzisiejszych ustaw każdy, a nie konkretne, powyciągane z nich [ustaw] dosłownie zapisy. Więc użycie już trochę 'poza granicą'.
WKM znów mówi o pieniądzach, a ja zaznaczyłem, że nie budżet jest częścią najistotniejszą. Brak jest szkieletu który zachęcałby do pisania, tak by to było docenione. Dalej, brak nam systemu, który pozwoliłby na awans społeczny na drodze nauczania. Brakuje szkół wyższych, możliwości ich ukończenia w celu uzyskania tytułów zawodowych i naukowych. W prawie istnieje zapis o uznawaniu stopni naukowych, jest jednak martwym prawem, wobec kompletnego pominięcia tej tematyki przez władze. Tu jest pole do popisu, kwestia budżetów, dotacji i grantów jest niejako przy okazji i w ramach optymalizacji związanych z budową całego pionu szkolnictwa i nauki.
Uprę się za to przy regionalizacji Sejmu i roli tego w zbliżeniu władzy centralnej do obywatela.
Proponuję konkretne rozwiązania i do nich w zasadzie nikt się nie odniósł, zaś oczekiwanie na NIA jest doprawdy zrzucaniem z siebie odpowiedzialności. NIA nie jest izbą gospodarczą, ani nie jest forum ekonomów - ich opracowania mogą trwać długo - dlatego sądzę, że wspólnym wysiłkiem można ich wspomóc, tworząc to co się da w ramach możliwości. Kodu nie napiszemy, ale zależności, wzory itd można opracować i tym samym odciążyć ich. Oczywiście, zakładam, że NIA już jakieś projekty ma i może się aktywnie włączyć do dyskusji. Ale tą trzeba zacząć.