No okej, okej - odgrzewany kotlet (albo jak mówi Księżniczka - kontlet), ale jakoś brakło mi przepisów! Więc przypominam świąteczno-noworoczny przepis na kurczaka! W rolach głównych oczywiście Loża Tetryków :)
- No masz, wszyscy namawiają do gotowania z nimi.
- Przepisów dają, co niemiara.
- Ta, a my, to co, gorsi?
- No nie!
- Tak, to ja mam swój przepis.
- No to śmiało.
- Bierzemy całego kurczaka.
- Z pierzem, tak?
- Ta... nie, oskubany, wypatroszony i takie tam.
- Aha, no dobra i co dalej?
- Wkładamy go do brytfanny i wstawiamy w niej do piekarnika.
- Na ile stopni?
- A bo ja wiem? Byleby gorąco było. Pewnie ze 200.
- No i co, to jest ten twój przepis?
- Oj tam, przestań chrzanić.
- Najsamprzód bierzemy butelkę z whisky. Po 10 minutach, jak on ten kurczak tam w piekarniku, polewamy go tak z połową tej whisky.
- No, no, a drugą połowę wypijamy.
- Cicho. Po kolejnych 10 minutach, podlewamy kurczaka białym winem.
- Pół butelki?
- Ta jest. Po następnych 10 minutach podlewamy go vermoouthem... Tak, tak - pół butelki.
- No nieźle, a co potem?
- Znowu po 10 minutach podlewamy go martini, pół butelki.
- No coraz lepiej, od samego słuchania robię się pijany.
- Cicho. Mija kolejne 10 minut i podlewamy kurczaka połową butelki ginu. Następne 10 minut - podlewamy połową butelki naszej polskiej wódki.
- No ile tego jeszcze?
- Już, zaraz koniec. Po podlaniu wódką czekamy tym razem 30 minut i wyciągamy z piekarnika kurczaka.
- No masz, nareszcie możemy zacząć go spożywać.
- Kogo?
- No kurczaka.
- Głupiś. Kurczaka... otwieramy okno i wypieprzamy.
- ?!
- Ale ku*wa ten sosik!! Palce lizać!!
Nikt jeszcze nie zasponsorował tego artykułu.
Musisz się zalogować, by móc dodawać komentarze.