D
awno, dawno temu Książę Sarmacji obudził się z potężnym kacem w Wigilię. Poszedł więc do kuchni, żeby zażyć tabletki przeciwbólowe. Niestety, w szafce znalazł tylko pustą butelkę po tabletkach.
N
o to chociaż napiłby się wody. Wziął do ręki szklankę, w drugą gliniany dzbanek z wodą. Ale gdy zaczął nalewać, urwało się ucho od dzbanka. Dzbanek spadając wytrącił Księciu z ręki szklankę i wszystko się rozbiło i rozlało na podłodze.
No nic, trzeba ten bałagan posprzątać. Poszedł więc Książę po miotłę, która stała za szafą. Chwycił za kijek, ale gdy wyciągnął, okazało się, że miotłę z zjadły myszy.
E
ch, no to chociaż przydałoby się sprawdzić czy Dwór pracuje, żeby Sarmatkom i Sarmatom sprawić prezenty. Niestety, kilku Dworzan spało, kilku rzygało po kątach, reszta w ogóle nie przyszła do pracy. No to może sprawdzić co z końmi i saniami, którymi jak co Wigilię, miał rozwieść te prezenty.
J
ednak, gdy otworzył drzwi na podwórze jedna płoza się złamała, sanie się wywróciły i wszystkie prezenty rozsypały się po podwórzu. A co z końmi? Jeden właśnie uciekał że stajni, drugi miał katar, trzeci katar kiszek, czwarty kulał, piąty ugrzązł porożem w jakiejś dziurze, szósty, a jakże!, rzygał.
N
o cóż, Księciu nie pozostało nic innego, jak chociaż sobie usiąść i odpocząć w fotelu. Jednak gdy usiadł na fotel, ten roztrzaskał się na kawałki.
Książę już miał wybuchnąć, gdy usłyszał dzwonek. Ding-dong! Ding-dong! Więc poszedł do drzwi, otwiera, a tam na wycieraczce stoi… zaginiony Diuk, który wieki temu opuścił Sarmację i słuch o nim zaginął. I mówi Diuk z uśmiechem na ustach, z radością w głosie:
- Dzień dobry Książę! Wróciłem do Sarmacji! Spójrz jaki wspaniały, słoneczny dzień! Puszysta kołderka śniegu cudownie mieni się w promieniach słońca. No po prostu tylko się cieszyć tym dniem, nie ma czym się denerwować... Ach, spójrz - w tym momencie Diuk wyciąga wielką choinkę - jaką mam dla ciebie wspaniałą choinkę. Spójrz jaka duża, rozłożysta i pachnąca. Powiedz Książę, gdzie mam ją wsadzić?
...
I
od tego czasu mamy w Sarmacji diuka na czubku choinki
* Nie, nie moje - ja tylko lekko przerobiłem na sarmackie potrzeby :)