Żołnierze pełniący służbę Baza Wojskowa „Grodzisk” to prawdziwi twardziele, choć jak mówią otwarcie są jedną wielką RODZINĄ.
Pełniąc tu służbę zdecydowali się na najtrudniejszą ścieżkę wojskowej kariery. Żeby zostać komandosem muszą pokonywać pełno barier psychicznych i fizycznych. Zdać mnóstwo egzaminów z obsługi sprzętów, zachowania się w terenie, samoobrony i wielu innych okrytych tajemnicą. Dziś prześledzimy szkolenie z zakresu pierwszej pomocy na polu walki z komandosami z
1 Grodziskiego Pułku Straży Przybocznej.
Dzień komandosa zaczyna się wcześnie. Czasem tak wcześnie, że słońce jeszcze nie zdąży wstać z łóżka.Zajęcia zaczynamy szybko, bo o godzinie
4.30.
Rozpoczyna się standardowo. Codzienna przebieżka na 20 km to norma. Instruktorzy dają krótkie informacje co znajduje się w pakiecie medycznym który mają do dyspozycji na misji.
Do dyspozycji na misji np. 1. opatrunek osobisty 1 szt. przy kolejnym punkcie w trakcie przebieżki kolejna informacja 2. opatrunek hemostatyczny 1 szt. … Po przebiegnięciu 20 kilometrów i uzyskaniu wszystkich informacji każdy z uczestników otrzymuje kartkę i długopis. Mają w dokładnie takiej samej kolejności jaką usłyszeli odnotować co to było, a żeby zaliczyć trzeba było poprawnie odpowiedzieć na 7 z 9 informacji.
Zaraz po sprawdzeniu przez instruktorów kto zaliczył, a kto będzie musiał wieczorną porą zaliczać ponownie bieg. Wszyscy stanęli w szeregu i wysłuchali rozszerzonej teorii na temat pierwszej pomocy dla każdego było to coś nowego, bo wykraczało znacznie po za podstawowe szkolenie unitarne, które każdy z nich wzorowo przeszedł. Na koniec każdy z nich otrzymał poradnik na własność w celu głębszego zgłębienia cennych informacji na temat ran postrzałowych i złamań otwartych.
Nie zwalniając tępa zaraz po teorii. Były zadania ewakuacji rannego z terenu opanowanego przez wroga, opatrywania ran i przeniesieniu w bardziej bezpieczne miejsce. Przy tym szkoleniu każdy z uczestników miał za zadanie dostać się niepostrzeżenie do rannego, zorientować się co dolega poszkodowanemu, przetransportować go w bezpieczniejsze miejsce nie zostając przy tym wykrytym potem opatrzyć rany i z resztą sekcji ogniowej odprowadzić do miejsca ewakuacji rannego.
Widzimy tutaj dwa najskuteczniejsze i najszybsze sposoby ewakuacji rannego w pojedynkę oraz ewakuacja rannego do bezpiecznego miejsca z dala od zagrożenia przy wsparciu czterech żołnierzy z noszami.
Kolejny etap udzielania pomocy w zabezpieczonym miejscu. Po ciężkim dniu z komandosami z
1 Grodziskiego Pułku Straży Przybocznej można odnieść wrażenie, że są to wspaniali fachowcy którzy potrafią dbać o siebie jak prawdziwa rodzina. I nie pozwolą, żeby komuś stała się krzywda.
Ta fotografia pozwala zobrazować jak dobrze rozumieją się żołnierze i oddadzą krew za
„brata”.
Każda tego typu inicjatywa, budzi mój podziw i uznanie :)